Pewnego dnia Daniel wrócił z pracy. Odkładając torbę w przedpokoju, zobaczył, że jego żona siedzi przy kuchennym stole. Nerwowo macha nogą podpierając się ręką o stół. Podszedł zaniepokojony i zapytał:
- Co się stało Kochanie? – wypowiedział z pełnym zatroskaniem w głosie. Chciał ją nawet objąć, ale odsunęła jego rękę.
- Co się dzieje? – zapytał jeszcze raz.
- Usiądź… – odpowiedziała.
- Długo się nie zastanawiając, wypowiedziała słowa, do których nie miała zamiaru go jakoś specjalnie przygotowywać – To koniec. Dłużej już tego nie wytrzymam.
- Jaki koniec, o czym Ty mówisz? – Daniel nie mógł uwierzyć w to, co słyszy, więc próbował z nadzieją z naleźć inne wytłumaczenie.
- Odchodzę, nie mogę tak dłużej. – dodała szybko
Daniel żył razem z żoną już 20 lat. Właśnie zbliżała się kolejna rocznica ich ślubu. Od dawna planował uroczystą kolację i chciał zabrać żonę na rocznicowy wyjazd. Zarezerwował stolik w najlepszej restauracji w mieście. W końcu to okrągła rocznica, nie byle jaka!
To miało wydarzyć się za tydzień.
Może da się to jeszcze uratować?
Nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Zaczął ją przekonywać, tłumaczyć, proponować terapię, chciał to jeszcze ratować. Jednak ona przerwała mu ten słowotok, mówiąc:
Mam kogoś. Kocham go. Odchodzę.
Daniel poczuł, jak robi mu się gorąco. Milion myśli przebiegało mu przez głowę. Ich wielu znajomych rozchodziło się ze sobą, były w ich związkach zdrady, a on czuł, że ich związek jest inny. Daniel zawsze uważał, że mimo burz są w tym razem i próbują dryfować na tym nie zawsze spokojnym morzu. Czy to było tylko jego zdanie? Jak długo go okłamywała? Jak do tego doszło, że nie zauważył nic wcześniej? A może nie chciał widzieć?
Nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Nagle cały świat zatrzymał się w miejscu i runął. Jego małżeństwo się skończyło. To dla niego potworne przeżycie. On tego nie chce. Jak on ma poradzić sobie po rozstaniu?
Kiedy emocje trochę opadają i pierwszy szok mija, Daniel nie może zrozumieć, jak to się dzieje, że on czuje się bardziej załamany niż ona. Nagle, jak z armaty, wylatywały kolejne zdania, pytania:
- Czy jej nigdy nie zależało
- Czy gdybym był bardziej obecny, ona nie zaangażowałaby się w inną relację?
- Pewnie nie dawałem jej tego, czego ona potrzebuje.
W końcu przychodzi kryzys
Zaczyna obwiniać siebie. Nie chce o tym z nikim rozmawiać, bo przecież to wstyd. Czuje się niemęski, niepełnowartościowy, wybrakowany. Zaczyna izolować się od innych, przestaje z ludźmi rozmawiać i udaje, że nic się nie wydarzyło. Boi się pytań i roztrząsania sprawy, więc wycofuje się z kontaktów z ludźmi. Czuje się przygnębiony, ma poczucie, że nie ma z kim pogadać. Zaczyna więcej czasu poświęcać pracy, widzi nawet, że to działa, bo wtedy czuje mniej i jest mu łatwiej. Wieczorem częściej sięga po szklaneczkę whisky – jedna przecież nikomu nie zaszkodzi.
Po kilku miesiącach Daniel wciąż czuje się w kryzysie, nie dotyka żalu, bo nie chce go przeżywać, tkwi w zaprzeczeniu, złości.
Wszystkie trudne uczucia obraca przeciwko sobie. Zadręcza się nimi. Im bardziej się izoluje, tym gorzej się czuje. Im bardziej unika ludzi, tym jego stan psychiczny się pogarsza.
Wszystko to powoduje, że wzmacniają się jego pułapki myślowe, z których coraz trudniej mu wyjść.
Czy każde rozstanie musi wiązać się z takimi emocjami?
Jeśli jesteście w takim momencie, postaram się w tym artykule pokazać Wam, co można robić, aby wyjść z tego bólu. Zobrazuję też, dlaczego porady, które są dostępne w internecie, niekoniecznie będą działały.
Spis treści:
Co dzieje się z nami po rozstaniu?
Jak próbujemy radzić sobie po rozstaniu
- Co nam zalecają, a niekoniecznie działa
- Co sami sobie robimy i jak inaczej można inaczej o tym myśleć?
Najważniejsze aspekty, o których warto pamiętać po rozstaniu
- Nie utrzymuj kontaktu z ex
- „Ale ja muszę” – czy aby na pewno?
- Nawiązuj relacje, wyjdź do ludzi, poznaj kogoś
- Wyciszenie nawracających myśli
- Spraw, aby ex żałował rozstania
Gdy trudno jest nam się pogodzić z rozstaniem
- „Ślepa na trudy” – ignorowanie problemów
- „Los tak chciał” – szukanie sensu w okrucieństwie
- „On jest taki wspaniały” – wyolbrzymianie zalet
- „To nie miało aż takiego znaczenia” – minimalizowanie problemów
- „Możemy zostać przyjaciółmi” – lepsze to niż nic
- Obok idealizacji mieszka dewaluacja
Gdy po rozstaniu wszystko traci sens
Jak przetrwać bolesne rozstanie?
Jak poradzić sobie po rozstaniu?
Związek to trudna rzecz. Wymaga wiele wysiłku. Czasami przynosi sporo rozczarowań, zwątpień, bólu, zranień, wściekłości, poświęceń, samotności, zdrady, rozpaczy, nudy czy urazów więzi.
Bywa, że przychodzi taki czas, że zastanawiamy się, „jak mogłam/em być z kimś takim”, „dlaczego tego wcześniej nie widziałam/em”.
Co dzieje się z nami po rozstaniu?
Łatwo przychodzi nam zamartwianie się o różne rzeczy i sfery życia. Martwimy się, co przyniesie przyszłość, jak ona wpłynie na nas, na naszych bliskich. Zastanawiamy się, jak to będzie potem.
Rozpamiętujemy przeszłość, przeżywamy ją nieustannie i zastanawiamy się, co trzeba było wcześniej zrobić inaczej. Szukamy winnych.
Im bardziej skupiamy się na rzeczach, na które nie mamy wpływu, tym bardziej możemy odczuwać bezradność, lęk i niepewność.
To naturalne, że czujemy się w ten sposób. Wstyd, osamotnienie, złość, poczucie winy – to emocje, które nam nieustannie towarzyszą. Kto lubi czuć się w ten sposób? To nigdy nie jest przyjemne. Zwykle chcemy się tego pozbyć jak najszybciej.
Żałoba po rozstaniu różni się od żałoby spowodowanej śmiercią. Osoba, która odeszła z Twojego życia jest wspomnieniem, ale wspomnieniem żywym.
Jednak procesy, które zachodzą w psychice, w obu przypadkach są podobne.
Jak próbujemy radzić sobie po rozstaniu
Pamiętasz, jak to było w szkole? Kiedy nauczyciel jest w klasie, wszyscy starają się, siedzą w ławce, a gdy nauczyciel nagle wychodzi i zostawia za drzwiami całą klasę samą… co zaczyna się dziać? Dzieci zaczynają szaleć.
To właśnie dzieje się z naszymi emocjami. Kiedy nie mamy świadomości tego, co dzieje się w nas, są one jak te dzieci po wyjściu nauczyciela z klasy.
W toku naszego życia uczymy się odwracania uwagi od tych uczuć i kontrolowania ich w sposób, który nie do końca nam służy. Używamy różnych strategii myślowych, uciekamy przed nieprzyjemnymi uczuciami. To ma nam przynieść ulgę w bólu.
Co nam zalecają, a niekoniecznie działa
Jak już wcześniej wspomniałam, dostajemy często porady, aby czymś się zająć, przekierować myśli.
- Robimy listy zadań.
- Objadamy się czekoladą, lodami, pizzą.
- Zajeżdżamy się na siłowni.
- Kwestionujemy swoje negatywne myśli.
- Obwiniamy, krytykujemy.
- Próbujemy myśleć pozytywnie.
- Afirmujemy.
- Lekceważymy problem.
- Udajemy, że on nie jest ważny.
- Porównujemy się do ludzi.
Wszystkie te działania mogą być pomocne, ale jako wspierające realne i autentyczne zajmowanie się sobą, swoimi emocjami, swoim wnętrzem. O czym opowiadam i daję konkretne narzędzia, jak to zrobić w webinarze „Jak się poskładać po rozstaniu?”.
Wyżej wymienione techniki mogą być skuteczne tylko w określonych sytuacjach, mogą być dodatkowym wsparciem, ale nie mogę służyć temu, aby zagłuszyć ból.
One mogą nam pomóc, jeśli równocześnie potrafimy zaopiekować się swoim bólem i zranieniem. W przeciwnym wypadku mogą wręcz blokować nasze uczucia, a w efekcie możemy czuć się jeszcze gorzej.
Oczywiście początkowy efekt jest taki, że czujesz ulgę. Jednak z czasem, w różnych sytuacjach, jakoś odczuwasz dyskomfort, może nawet już zapominasz, że ma to związek z rozstaniem.
Co sami sobie robimy i jak inaczej można o tym myśleć?
Robimy bardzo wiele rzeczy, aby poradzić sobie po rozstaniu. Podstawowe błędy, których powinniśmy unikać, opisałam w artykule „Czego nie robić po rozstaniu? – 4 bolesne błędy”. Opisywałam tam konkretne zachowania, których nie warto podejmować. Odnosiłam się do zachowań i świata zewnętrznego.
Tutaj chciałabym przyjrzeć się temu, co dzieje się wewnątrz nas po rozstaniu i jaką to pełni funkcję dla nas. Co możemy z tego wyciągnąć, jak sobie z tym poradzić?
Tak więc nawet jeśli już wiesz, że pewne zachowania są błędne i lepiej ich unikać, to jednak w umyśle nie ma przycisku delete i nie można usunąć bolesnych wspomnień. Nie da się zrobić tego na zawołanie.
Jednak istnieją techniki, które mogą pomóc Ci radzić sobie z nawracającymi myślami i tęsknotą za ex. Mogą one także pomóc, gdy trudno jest się powstrzymać od „zakazanych działań”, które nam szkodzą i zdarza się, że zbłądzimy.
To naturalne, bo szaleje w nas bardzo dużo emocji.
Kiedy nasze emocje są bardzo silne, nasze ciało, układ nerwowy, próbuje sobie jakoś z tym poradzić i często sięga po strategie, które niekoniecznie nam pomagają. O wielu z nich pisał Russ Harris w książce „Zderzenie z rzeczywistością”, którą przy okazji polecam. Inspirując się jego koncepcją podam wam przykłady różnych takich strategii, a także funkcję, jaką one mogą pełnić. Mam nadzieję, że pomoże to Wam spojrzeć na sytuację z innej strony.
Zamartwianie się i katastrofizacja przyszłości
Daniel zamartwiał się o dalsze życie po rozstaniu, czy poradzi sobie samodzielnie, czy będzie w stanie znaleźć inną partnerkę, czy ktoś go pokocha. Przecież jego żona była jego partnerką od tylu lat, była pierwsza.
Wskazówka: Jak Daniel może inaczej spojrzeć na ten objaw?
Jego umysł daje mu w ten sposób możliwość przygotowania się do działania. Informuje i ostrzega o ewentualnym niebezpieczeństwie. Mówi na przykład „Uważaj”, „Chroń siebie”.
Czy zawsze podpowiada nam słusznie? Nie.
Zamiast jednak obwiniać siebie i dokładać sobie kolejnych zmartwień, warto potraktować zmartwienia jako sygnał ostrzegawczy i szukać emocji, które są z tym związane, np. lęk.
Jednak nie zawsze musimy za tym lękiem pójść. Kiedy jest w nas dużo lęku, możemy ćwiczyć technikę STOP. Urealniać, że to są nasze zmartwienia i zajmiemy się nimi dopiero, jeśli któreś z nich zacznie się urzeczywistniać.
Innym razem, kiedy pod zmartwieniami znajduje się lęk, warto się nim zająć i zrozumieć, skąd pochodzi, czego dotyczy i o czym ważnym informuje. Kiedy dotyczy on lęku przed samotnością, może być bardzo cenną informacją o tym, że są inne aspekty, którymi warto się zająć. A przede wszystkim – znaleźć źródło tego lęku.
Chęć zemsty
Sara, przeglądając social media, zobaczyła wspólne zdjęcie swojego ex z inną kobietą. Wykrzyknęła: „Co za dureń! Co on sobie wyobraża!? Myśli, że jak wrzuci teraz zdjęcie na fejsa z „nową koleżaneczką”, to mnie to ruszy?! Pfff! Teraz to ja mu pokażę! Co prawda Janek nigdy mi się nie podobał, ale jednak to jeden z jego lepszych kumpli, a kiedyś do mnie podrywał, czas to wykorzystać. Ciekawe, co sobie pomyśli, jak zobaczy mnie teraz z „jego Jankiem”. Niech go boli. Tylko na to zasługuje!
Wskazówka: Jak Sara może inaczej spojrzeć na ten objaw?
Zachowanie Sary najczęściej zostanie ocenione. Choć najpewniej częściej oceni się Sarę niż to, że jej zachowanie jest nieodpowiednie. Sara być może sama uruchomi w kolejnym kroku samokrytycyzm albo obwinianie innych. Jednak jej umysł próbuje ją ochronić przed czymś, co ona postrzega jako niesprawiedliwe. Choć ona sama może nie zdawać sobie z tego sprawy, czuje się skrzywdzona i zła. Odcina się jednak od emocji.
Umysł wywołuje wspomnienia o tym, co inni zrobili krzywdzącego, jak i kiedy, podpowiada, jak ich ukarać. Jednak można też tę informację potraktować jako naukę z poprzednich doświadczeń. Być może chce nas przygotować na podobne sytuacje, by kolejnym razem lepiej się chronić.
Dodatkowo może też wysyłać w ten sposób sygnał alarmowy, że jest w nas wiele różnych emocji, które dopominają się, aby się nimi zaopiekować. Co dzieje się pod poczuciem skrzywdzenia? Ból, poczucie odrzucenia? Złość? Żal? A może rozpacz?
W „złości” mamy więcej energii, ona nam jej dodaje i stwarza w takich sytuacjach poczucie, że „jakoś sobie radzimy”, nie zapadamy się. Dla niektórych dotknięcie i przeżywanie smutku, to jak zapadanie się w rozpaczy, z której nie ma wyjścia. Bojąc się tego uczucia, możemy odcinać się od nich.
Obwinianie siebie i samokrytyka
Robert mówi do siebie w ten sposób: „Wszystko zepsułem, może gdybym był bardziej uważny na jej potrzeby? Ale przecież się starałem. Widocznie to było za mało. Wiem, że czasem wybucham, może to przez to odeszła? Pracuję przecież nad tym, ale widocznie za dużo poświęciłem się pracy. Nie wiem już, co o tym myśleć. To moja wina.”.
Wskazówka: Jak Robert może inaczej spojrzeć na ten objaw?
Jego umysł słyszał tego typu stwierdzenia i reaguje jak automat. Podobnie jak w innych sytuacjach, chce go ochronić przed rozczarowaniem, odrzuceniem, porażką, zawodem, zranieniem i milionem innych rzeczy. Może też chcieć zachęcić do spojrzenia na sytuację realnie, by oddzielić to, co jest jego odpowiedzialnością, a co odpowiedzialnością drugiej osoby.
Co jeszcze może chcieć nam przekazać nasz umysł? Może też być informacją o tym, że w wielu sytuacjach bierzemy winę na siebie i zapraszać nas w ten sposób do szukania przyczyny, jak do tego doszło, że całego zła upatruję w sobie.
Może w Twoim życiu było podobnie? Twój umysł słyszał więcej głosów krytycznych i obwiniających i one z automatu się uruchamiają? Masz wpływ na to, w jaki sposób do siebie mówisz. Możesz potraktować te zdania jako informację o ochronie i podziękować za tę strategię, która jest przypominajką, jednocześnie nie chcąc z tego korzystać, bo jest dla Ciebie niekorzystna. Możesz szukać bardziej życzliwych i opiekuńczych słów w stosunku do siebie.
Wkrótce na blogu więcej na ten temat.
Poddawanie w wątpliwość swojej wartości
Wyobraź sobie inne podejście. Martyna po rozstaniu ma takie przemyślenia: „Dlaczego tak się zawsze dzieje, że związki mi się nie udają, nie nadaję się do związków… Chyba lepiej, abym niczego nie zaczynała, bo i tak wszystko się psuje, nie wiem, czy można mnie w ogóle pokochać, skoro wszyscy odchodzą.”
Wskazówka: Jak Martyna może inaczej spojrzeć na ten objaw?
Kiedy dzieje się coś trudnego, zaczynamy wątpić sami w siebie, czujemy niepewność, przez co trudno nam też podjąć jakieś działania czy decyzję.
Zaczynamy mieć różne wątpliwości:
- czy można mnie kochać;
- czy ktoś zechce ze mną być;
- chyba lepiej, abym niczego nie zaczynał/a, bo wszystko psuję;
- związki nie udają mi się, czy ja się do nich nadaję?
Wszystkie te wątpliwości są podsyłane przez Twój umysł ponownie, by Cię ochronić, by dać Ci sygnał, aby się zatrzymać i rozważyć różne opcje. Jednocześnie by spróbować odczuć, która dla Ciebie jest najlepsza. Czy wybór, który podejmiesz, Ci posłuży, czy Ci pomoże? Jest informacją o tym, że dzieje się coś ważnego, że jest wiele emocji.
Zamiast przytłaczać się wątpliwościami, zatrzymaj się i zastanów, jaką osobą chcesz być, jakimi wartościami się kierujesz, czy gdzieś po drodze te wartości się nie zagubiły, co wymaga odnalezienia. Możesz też poszukać źródła takiego schematu myślowego, sprawdzić, czy obecna sytuacja nie jest triggerem, który uruchamia zranienia z przeszłości.
Powroty do przeszłości
Marcin został zdradzony przez swoją partnerkę. Nie ma dnia, aby nie myślał o tym, jak do tego doszło, jak to się odbyło, gdzie się spotykali. Myśli też o ich życiu seksualnym, czy był dobrym partnerem, wystarczającym, czego ona mu nie mówiła, z czego nie była zadowolona, że musiała szukać zastępstwa.
Wskazówka: Jak Marcin może inaczej spojrzeć na ten objaw?
Twój umysł chce Cię poinformować o tym, że w przeszłości stało się coś ważnego i znaczącego, co ma na Ciebie wpływ. Jednocześnie zaprasza Cię do wyciągnięcia wniosków z tego wydarzenia, aby w przyszłości móc się w podobnych sytuacjach ochronić.
Kluczem jest Twoje nastawienie
Po trudnych, emocjonalnych wydarzeniach, nasz umysł próbuje jakoś „przerobić” te sytuacje. To, co się w nas pojawia, jest normalne. Istotne jest jednak to, jakie znaczenie nadamy temu, co się wydarzyło.
Czy uwierzymy w to, co podpowiada nam nasz umysł? Czy podążymy za schematami, które są utarte i w podobny sposób uruchamiają się w innych sytuacjach? Skorzystamy tym razem z tego w inny sposób… bardziej życzliwy dla siebie?
Przygotowałam antidotum na powracające myśli, obwinianie siebie, tęsknotę i trudność z powstrzymaniem się przed działaniami, które nam szkodzą, np. zemsta, ciągłe zajmowanie się ex itd.
Znajduje się tam również specjalny materiał o planie bezpieczeństwa oraz o operacji „kontakt przymusowy” – czyli co zrobić, gdy jesteś na detoxie, ale MUSISZ być w kontakcie z ex. Omówiłam też sytuacje, kiedy rzeczywiście MUSISZ, a kiedy to argument Twojego umysłu, by odzyskać równowagę i zażyć tego kontaktu, jak narkotyku, który ma na chwilę przynieść ulgę.
Wszystko to znajdziesz w webinarze „Jak się poskładać po rozstaniu?”.
Najważniejsze aspekty, o których warto pamiętać po rozstaniu
Technik do poradzenia sobie z bólem po rozstaniu jest wiele. Nie wszystkie znamy i nie wszystkie są skuteczne. W tym artykule chcę przyjrzeć się kilku aspektom, które są najczęstsze w działaniu osób, które próbują sobie poradzić z rozstaniem, albo dana osoba otrzymuje tego typu rady od bliskich osób. Sprawdźmy, czy i kiedy ma to szansę powodzenia, czy może to pomóc, czy jednak bardziej zaszkodzić.
Nie utrzymuj kontaktu z ex
Przyjaźń po rozstaniu jest możliwa tylko w określonych sytuacjach, mianowicie wtedy, gdy dwie osoby są na to gotowe i rozstanie nastąpiło po wspólnej ich decyzji. W innej sytuacji, kiedy to Ty jesteś osobą porzuconą i najpewniej Twoje uczucia względem drugiej osoby istnieją, to kontakt z nią Ci nie służy.
W innej sytuacji nie jesteście na tym samym poziomie, jeśli chodzi o przeżywanie emocji. Ty masz w sobie ich mnóstwo, a druga osoba już zdążyła przejść ten moment decyzji, że to koniec. W Tobie gotują się emocje, być może czujesz ich cały kocioł.
To jak mieszanka smutku, rozczarowania, złości, żalu. Trudno w takim momencie przejść do porządku dziennego i nagle, z dnia na dzień, przejść od sytuacji, w której ktoś jest dla Ciebie najważniejszy w życiu, do sytuacji, kiedy będziecie tylko przyjaciółmi. Dlatego rozeznaj sytuacje, czy masz gotowość na taki kontakt, czy przyjaźń ma być argumentem do tego, aby całkiem tej relacji nie stracić. Niekiedy uważamy, że wręcz musimy mieć kontakt z ex. Dlaczego?
„Ale ja muszę…” – czy aby na pewno?
Zdaję sobie sprawę, że w tym bólu i cierpieniu kontakt z ex powoduje chwilowe uśnieżenie tego bólu. Jednak trzeba zauważyć, że jest to jak doraźny środek przeciwbólowy.
Na moment czujesz się lepiej, bo odzyskujesz kontrolę, a Twój system przywiązaniowy wpada w iluzję, że wcale tego nie tracisz, co jest ważne dla Ciebie.
Ale ja muszę:
- wytłumaczyć innym, jak to było i spotkać się z jego rodziną i powiedzieć, jak doszło do rozstania…
- zabrać od niego rzeczy…
- odpowiedzieć na wiadomość, bo nie wypada ignorować…
- jej pomóc, wesprzeć ją…
- złożyć mu życzenia…
Tego typu „przymusy” stają się argumentem, aby nie odpuścić, często by nie pogodzić się ze stratą. Są oczywiście wyjątki, kiedy dalej pracujemy ze sobą, albo mamy dziecko i kontakt niejako jest przymusowy. Wtedy potrzeba innych oddziaływań, aby się wesprzeć, bo z kontaktu zrezygnować nie zawsze się da. Głębiej wątek omawiam w webinarze „Jak poskładać się po rozstaniu”.
Nawiązuj relacje, wyjdź do ludzi, poznaj kogoś
Prawdą jest, że bardzo często po rozstaniu izolujemy się od ludzi i unikamy kontaktu. Z bardzo różnych powodów. Czasami się wstydzimy, bo zranienie uderza w nasze poczucie własnej wartości i czujemy się ośmieszeni, boimy się, co powiedzą ludzie.
Innym razem jesteśmy tak przybici, że nie jesteśmy w stanie skoncentrować się na spotkaniach towarzyskich.
Oczywiście wszystkie te zachowania są naturalne, ale warto też pilnować, by nie zapędziły nas w kozi róg i nie sprawiły, że nasze przykre uczucia się pogłębią.
Wtedy też często przychodzą na ratunek znajomi, którzy mówią „poznaj kogoś, wyjdź do ludzi, nie możesz tak siedzieć sam/a”. To wszystko prawda. I kontakt z ludźmi jest leczący i czasem, nawet jeśli bardzo nam się nie chce, warto z kimś pobyć.
Istnieje jednak duże ryzyko, gdy jesteśmy zachęcani (albo sami mamy taki pomysł), żeby znaleźć kogoś, kto nas pocieszy, wejść szybko w nowy związek. W tym zranieniu bardzo potrzebujemy kogoś, kto nas pocieszy, kto wysłucha nas w tym cierpieniu, okaże się wrażliwy na to, co dzieje się w nas. I jak za ruchem magicznej różdżki zaczyna opiekować nasze rany.
Wtedy zdarza się, że mylimy miłość z opieką, troską, z czymś, co nazwałabym plastrem na zranienie.
Niewłaściwe relacje
Niestety, czasem wchodzimy w relacje, w których to my jesteśmy traktowani jak plaster, a czasem to my kogoś tak traktujemy. Często nie dzieje się to świadomie. Cierpiąc, rozpaczliwie szukamy ukojenia, a jeśli ukojenie przynosi kontakt z drugą osobą, chcemy go więcej i więcej. Trudno nam się zatrzymać.
I nagle może się okazać, że jesteśmy w bardzo niewygodnej sytuacji, niekomfortowej, bo albo komuś zrobiliśmy nadzieję, albo czujemy, że uwikłaliśmy się w relację, w której nie chcemy być. Rozum walczy z sercem i dokładamy sobie kolejnych emocji i natrętnych myśli, że przecież „co z nami nie tak, że tutaj mamy bezpieczną relację, a nie umiemy się otworzyć”.
Pomijając to, że to nie jest moment, w którym jesteśmy gotowi na relację, bo ciągle porównujemy drugą osobę do ex np.:
- nie całuje jak on/a;
- nie przytula jak on/a;
- żartuje i mówi nie tak, jak on/a;
- nie umie XYZ tak, jak on/a itd.
Nie patrzymy więc na to, kim ta osoba jest, tylko patrzymy na to, kim ona NIE jest.
Czasem orientujemy się po latach, gdy ta relacja nie daje nam satysfakcji, a my nie zorientowaliśmy się na czas, że była tylko lekiem na tamto zło. Po latach te odkrycia są bardzo bolesne.
Nawiązuj tylko te relacje, które Ci służą i są dla Ciebie wsparciem. Zawsze sprawdzaj, jakim ukrytym motywem się kierujesz. Nie narażaj się na wchodzenie w relacje, które będą Ci utrudniać poradzenie sobie z tą sytuacją przez swoją dwuznaczność.
Wyciszenie nawracających myśli
Ania, zadręczając się swoimi myślami, wpada na pomysł, aby wyjść na miasto, upija się do nieprzytomności, bierze więcej godzin w pracy. To wszystko działa do momentu, aż Ania zatrzyma się. Być może pojedzie na wakacje, zachoruje, zostanie sama w domu, nagle pęd się skończy i coś wewnętrznego albo zewnętrznego zrobi jej stop. Wtedy jak fala uderzeniowa ze zdwojoną siłą przyjdą wszystkie te emocje, które blokowała od środka i wygaszała je działaniem.
Kompulsywne myśli, które pojawiają się właściwie w każdym momencie dnia. Bardzo często dostajemy wtedy rady, aby czymś się zająć. Przekierowanie uwagi z pewnością daje chwilową ulgę. Jednak efekt jest taki, że po czasie tych myśli możemy mieć jeszcze więcej.
Rzeczywiście znalezienie dla siebie zajęcia może być nawet korzystne, ale pod pewnymi warunkami, że jednocześnie zajmujemy się też myślami, które do nas przychodzą, bo są to bardzo ważne informacje dla nas.
Aby je wyciszyć, przede wszystkim musisz je wyłapać. Pojawiają się one pod różną postacią, np. przewidywania najgorszego, obwiniania się, samokrytyki, poczucia beznadziejności, chęci zemsty na drugiej osobie, różnych lęków.
O każdym z nich pisałam wyżej w artykule. Są to rzeczy, z którymi nam jest trudno i próbujemy się ich pozbyć, ale warto na nie patrzeć w inny sposób. Jeśli z jakiegoś powodu zacząłeś/ zaczęłaś czytać artykuł najpierw od tego momentu, wróć do części „Co sobie robimy po rozstaniu”.
Spraw, aby ex żałował rozstania
W internecie znajdziesz bardzo dużo porad na temat tego, co zrobić, aby go odzyskać. Jak się zachowywać, aby on nie poczuł, że Ciebie to zraniło, jak mu pokazać, że nie przejmujesz się tym rozstaniem.
Zawsze mnie zastanawia ta koncentracja na drugiej osobie. Jeśli mam robić wszystko to, aby pokazać coś ex, to gdzie jest przestrzeń na mnie i moje emocje?
Ktoś mi mówi „nie blokuj go w social mediach, bo od razu zorientuje się, że Cię to ruszyło i zabolało, nie usuwaj ze znajomych”. Rozumiem przekaz, czasem robimy coś impulsywnie, by coś zademonstrować i w takich sytuacjach może nie jest to najlepsze wyjście. Jednak jeśli każdego dnia oglądam czyjąś relacje, widzę posty, do tego z nową partnerką, to czy to nie wpływa na mnie?
Naprawdę mam zaciskać zęby i pokazać osobie (pomijając fakt, że ta osoba może totalnie mnie ignorować i kompletnie nie zastanawiać się, dlaczego ja podejmuje takie, a nie inne działania, dlaczego jej nie blokuję), że mnie to nie rusza, ponosząc jeszcze większy koszt, bo mierząc się z czymś, co jednak wywołuje moje emocje?
Próba pokazania komuś czegoś może odwrócić się przeciwko nam i sprawić, że sami wpadniemy w pułapkę, którą na kogoś zastawiamy.
Pokaż mu, co traci…
Inna wspaniała rada… pokaż mu, co traci. Zachęca się, aby w social mediach pokazywać to, co najwspanialsza w naszym życiu, by:
- zadbać o figurę, oczywiście motywem jest to, by zobaczył/a, co traci,
- wyjechać gdzieś, zrobić coś szalonego, by zobaczył/a jak mamy wspaniały czas,
- spotykać się jak najwięcej z ludźmi, by potem chwalić się tym w social mediach, by on/a to zobaczy,
- wrzucić w social media swoje zdjęcie z kimś, niekoniecznie z twarzą tej osoby, może nawet z sugestią, że z kimś jesteś, pokazując np. dwa kieliszki, albo dwa talerze. Po co? By wzbudzić emocje w nim/niej.
Wszystko koncentruje się wokół tego, by wzbudzić ciekawość i pokazać, że u Ciebie jest dobrze, pozostawiać pole do domysłów i interpretacji, pokazywać dwuznaczności, by wywołać emocje w drugiej osobie. A co z Twoimi emocjami w tym czasie?
Czy to będzie działać na innych? Zdecydowanie. Ludzie kochają interesować się życiem innych ludzi. Czy to pomoże Tobie? Na chwile tak. Zaliczyłabym to do kategorii rzeczy, które są jak plaster na złamane serce. Z psychologicznego punktu widzenia, to tylko odreagowanie i próba poradzenia sobie z bólem, przynosi chwilową ulgę. Gorzej, jak na drugiej osobie nie robi to żadnego wrażenia i zastajesz w reakcji pustkę.
Oczywiście można fantazjować, co to MU/JEJ zrobiło, pamiętaj jednak, że to Twoja fantazja i dowartościowanie Twojego ego, „ale mu/jej teraz pokazałam”. Może nie mieć wiele wspólnego z realnością, a do tego wypala Cię emocjonalnie i utrudnia przeżycie autentycznych emocji, które są w Tobie.
To wszystko ma służyć tylko temu, aby się dowartościować. Jeśli bowiem ogląda, albo słucha opowieści o nas od znajomych, to znaczy, że coś znaczymy, to znaczy, że jesteśmy coś warci? Obiektywnie – tego nie wiemy. To jaką narrację i znaczenie przypiszemy danej sytuacji – zależy od nas.
Jednak często tego typu działa, to budowanie fałszywego poczucie własnej wartości, które wystarczy tylko na moment. Potem znów trzeba coś zrobić, bo pustka powraca, ból powraca.
Jak sam siebie blokujesz
W związku z tym blokujesz swoje emocje, zaprzeczasz im, tracisz energię na rzecz ex, a nie inwestujesz jej w siebie, na opiekowanie się sobą, zaglądanie do tego, co Ty czujesz, potrzebujesz. Nie chodzi o zakopanie się w bólu i żalu, ale o takie zadbanie o swoje emocje, które pozwolą Ci szybciej wyjść z cierpienia.
To wszystko sprawia, że nadal masz więź z tą osobą… nieważne, że trudną i pełną emocji, ale nadal ona istnieje, nie wygasa.
Oczywiście podejmowanie różnych opisanych działań jest ok, jeśli robisz to dla siebie, a nie na pokaz. Każdy z nas przechodzi inaczej rozstanie, etapy są różne, a my możemy potrzebować różnych rzeczy. Warto zawsze szukać rozumienia „po co robię daną rzecz i dla kogo”.
Ludzie mówią, że robiąc takie rzeczy, jak opisałam wyżej, jesteśmy ponad to, kontrolujemy, jesteśmy mądrzy, mamy wpływ i jesteśmy w stanie kontrolować to, jak ktoś się poczuje z tym, co robimy.
Wydaje mi się, że dojrzałość polega właśnie na tym, że nie muszę nic i nikogo kontrolować. Nie muszę dostosowywać swojego życia pod publikę, pod robienie czegoś na pokaz. Jednocześnie mogę przeżywać tę dumę wewnątrz. Ktoś powie, „no ale to ta osoba będzie po prostu myślała, że przecież ja sobie nie radzę.”
Otóż dojrzałość moim zdaniem polega na tym, że nie muszę zajmować się tym, co ktoś myśli i niczego udowadniać komukolwiek.
Gdy trudno jest nam się pogodzić z rozstaniem
Kiedy trudno nam zaakceptować, że doszło, albo dojdzie do rozstania, możemy wpadać w pułapkę, w której mimo wielu zranień w związku jesteśmy w sidłach mechanizmów obronnych. Nie jesteśmy wtedy w stanie widzieć krzywdy, która się dzieje, bojąc się rozstania.
Czasem te pułapki pojawiają się, gdy nie jesteśmy w stanie pogodzić się z rozstaniem, a czasem, gdy boimy się, że rozstanie nastąpi. Ten mechanizm może nas chronić przed przerwaniem relacji, która jest dla nas trudna.
To, co utrudnia nam rozstanie, to fakt, że idealizujemy drugą osobę. Bardzo często zdarza się tak, że mimo bólu, zranienia, czasem nawet przemocy, widzimy drugą osobę w cudownych barwach. Mamy poczucie, że straciliśmy kogoś niezwykłego. Wiemy, że było wiele trudów, ale dominuje szereg zaprzeczeń, racjonalizacji i często wizja doskonałości drugiej osoby.
Jesteśmy w stanie przymknąć oko na wiele jej/jego działań i to sprawia, że albo trudno jest nam pogodzić się z rozstaniem, albo trudno podjąć decyzję o tym rozstaniu, choć właściwie wszystko się wypaliło, a związek bardziej nam szkodzi, niż nas uskrzydla.
„Nie odchodzę/ nie mogę się pogodzić z odejściem, bo on/a jest taki/a wspaniały/a.”
Mechanizm ten nazywa się idealizacją.
Motywem idealizacji może być:
- początek miłości,
- lek przed rozstaniem,
- chęć podbudowania swojego ego,
- aprobata społeczna,
- lęk przed samotnością.
Oczywiście pojawia się on na wiele różnych naszych lęków, czy obaw. Jednak w tym materiale nie chcę na lękach się skupiać, a na zobrazowaniu sytuacji, które utrudniają nam odejście od kogoś lub też pogodzenie się z rozstaniem, którego widmo nadchodzi.
Poniżej chcę podać Ci kilka przykładów, które zobrazują ten problem.
„Ślepi na trudy” – ignorowanie problemów
Monika wielokrotnie doświadczała zranień w relacjach, po każdym rozstaniu miała poczucie, że to z nią jest coś nie tak. Pewnego razu wpadła na pomysł, że przy kolejnym związku nie będzie zwracała aż tak uwagi na to, co trudne, bo nigdy sobie nikogo nie znajdzie. Uwierzyła więc swoim krytycznym głosom i zaczęła świadomie ignorować to, co jest trudne.
Przymykała oko na różne drobiazgi, a z drobiazgów robiły się rzeczy większe i większe. Uważała, że tak musi być, bo inaczej człowiek nie mógłby być w żadnej relacji, gdyby roztrząsać te wszystkie problemy.
W efekcie przestało jej już przeszkadzać to, że mąż ją zdradził, a od czasu do czasu, czyli codziennie popija piwo. „Piwo? Przecież to nie jest alkohol i każdy czasami coś tam sobie łyknie.”
Gosia miała podobnie, choć nigdy nie mówiła o tym wprost. Na imprezach jej mąż często mówił o tym, że gra na giełdzie, ale jakieś tam drobne pieniądze. Kiedy któryś ze znajomych pytał go o więcej, ucinał temat albo mówił tak niejasno, że nie dało się tego zrozumieć.
Gosia uważała natomiast, że koszty życia rosną, więc od czasu do czasu zaczęła zostawać dłużej w pracy, aby więcej zarobić. Tłumaczyła to też tym, że Patrykowi ostatnio obcięli premię. „Wiadomo, jak jest, kryzys dotknął wszystkich”. Nie chciała wierzyć, kiedy znajomi mówili, że widzieli go czasami w kasynie. Za każdym razem pytała „ale o czym Ty mówisz, to niemożliwe”.
Ktoś może zapytać „Ale to jak długo można tak żyć?”. Otóż długo, jednak kiedy wszystkie trudności i kłamstwa wyjdą na światło dzienne. To samooszukiwanie siebie będzie miało ogromne konsekwencje i będzie boleć jeszcze bardziej.
„Los tak chciał” – szukanie sensu w okrucieństwie
Agata wierzyła, że to, co nam się przytrafia, nie dzieje się bez powodu. Miała takie powiedzenie, że „Bóg nie da nam dźwigać ciężaru, którego nie uniesiemy”. Uważała, że to, co jej się przytrafia, ma jakiś głębszy sens, jest po coś. Szukała więc rozumienia w tym, co życie jej przynosi. Znosiła więc przemoc i alkoholizm męża i uważała, że poradzą sobie. Jej cierpienie jest po to, by wyciągnąć z niego jakąś lekcję.
W tym miejscu chciałabym dodać, że nie jest prawdą, że człowiek jest w stanie wszystko wytrzymać i że życie przynosi nam różne doświadczenia po to, aby nas czegoś nauczyć. Nie wszystkie doświadczenia mają sens, są zwyczajnie trudne i traumatyczne, czasem sami zgadzamy się na autodestrukcję. Dlatego warto w takich sytuacjach sięgać po pomoc.
„On jest taki wspaniały” – wyolbrzymianie zalet
Ten sposób idealizacji jest podobny, jednak ukierunkowuje się przede wszystkim na to, aby wyolbrzymić czyjeś dobre strony. Oczywiście też zakłada pomijanie tego, co trudne, co raniące, co krzywdzące, co niekomfortowe. Nacisk położony jest jednak przede wszystkim na gloryfikowanie drugiego człowieka.
Możesz sobie wyobrazić, że ten mechanizm podobny jest do fazy zakochania, zauroczenia, kiedy zupełnie nie znajdujemy czyichś wad. Wydaje nam się, że znaleźliśmy kogoś wyjątkowego, wspaniałego i niezwykłego. Po rozstaniu to też możliwe. Możemy też się samobiczować myśleniem, że my, jako te niewiele warte istoty, nie zasługiwaliśmy na kogoś tak wspaniałego,. Pojawia się często takie zdanie „Nie mogę uwierzyć, że ktoś taki zwrócił na mnie uwagę, więc nic dziwnego, że ostatecznie odszedł”.
Możemy mieć poczucie, że powinniśmy się bardziej starać i więcej robić, aby tę osobę zatrzymać. Całą winą obarczamy siebie.
Swoją drogą na początku związku również warto być uważnym na ten mechanizm, jeśli ktoś Ciebie uważa za tak wyjątkowego człowieka i niezwykłego, warto uważać.
Nie chodzi o to, aby nie przyjmować komplementów, jednak kiedy czujemy, że są przesadzone, albo tak wyjątkowe i niezwykłe, to pamiętaj, że blisko idealizacji leży dewaluacja. A sama idealizacja też jest związana z wyobrażeniem tej osoby na Twój temat, czy też Twoim wyobrażeniem na temat drugiej osoby. A więc nie ma wiele wspólnego z realnością.
Kiedy jesteśmy głodni i spragnieni takiego zauważenia i miłości, jesteśmy łatwym obiektem do nadużyć, wykorzystania, bo druga osoba czuje, co potrzebujemy usłyszeć.
„To nie miało aż takiego znaczenia” – minimalizowanie problemów
Gabrysia od zawsze miała tendencję do zamiatania problemów pod dywan. W jej domu rodzice się kłócili i obiecała sobie, że u niej nigdy tak nie będzie. Bała się kłótni i awantur, pragnęła normalnego domu. Jednak w pewnym momencie poczuła, że ilość rzeczy, które umniejszała, jest tak wielka, że ją przytłacza. Nie mogła uwierzyć, że mogłaby tyle ważnych spraw pomijać. Stwierdziła, że przemyśli to wszystko i odsunęła to w czasie.
Po kilku dniach wróciła myślami do tego, co wtedy myślała i stwierdziła, że musiała być chyba w jakimś innym stanie świadomości. Stwierdziła, że przecież nie ignoruje problemów, nie jest tak, że ich nie widzi, dostrzega je. Uważa jednak, że nie są one aż tak wielkie i przecież ludzie mają większe problemy, więc nie powinna się tak czepiać wszystkiego.
W strategii, którą wykorzystuje Gabrysia, przede wszystkim nacisk położony jest na minimalizowanie problemów.
Lepiej może też obrazować tę trudność przykład Marcina, który wielokrotnie kłócił się z żoną. Jego partnerka intensywnie wybuchała, zdarzało jej się go popychać, czasem kopnąć. Nigdy jej nie oddawał Nie czuł też, że w tej sytuacji może się jakoś obronić.
Pewnego razu jego żona bardzo się zdenerwowała, uderzyła do w twarz. Zareagował krzykiem i powiedział, że ma się to nigdy nie powtórzyć.
Dziś Marcin twierdzi, że raczej to się już nie zdarza i że przecież nawet jak czasami go uderzy, to jednak jego partnerka jest dobrym człowiekiem. Nie ważne, że ona nie chce już z nim być, on nadal uważa, że w ich związku było dobrze, więc chciałby ją odzyskać. Uważał, że prawdziwa miłość da radę ze wszystkim i rozwód nie jest żadnym rozwiązaniem.
Twierdzi, że skoro kiedyś coś ich połączyło, to można to odbudować, jeśli oboje się postarają. Przecież jego żona jest dobrym człowiekiem. Czasem jej się bał, ale wierzył, że ona wreszcie zacznie nad tym panować, by nie wybuchać.
„Możemy zostać przyjaciółmi” – lepsze to niż nic
Strata może boleć tak bardzo, że nie wyobrażamy sobie całkowicie utracić relacji z drugą osobą. Mamy ku temu wiele powodów. Jednym z takich mechanizmów jest wymazywanie tego, co trudne. Próbujemy przekształcić relację w przyjaźń, nie patrząc na to, co wcześniej w tej relacji się działo.
Czasem bywa tak, że ludzie czują do siebie intensywne uczucia, jednak kiedy są ze sobą razem, trud dogadania się jest bardzo duży. Trudno jest nam się pożegnać ze sobą i zrezygnować z tego, co było dobre. W związku z tym próbujemy utrzymać relacje na innych warunkach. Uważamy, że jako partner/ka ktoś był bardzo kiepski i było trudno, ale jako przyjaciel/przyjaciółka sprawdza się świetnie.
I dla jasności, są takie pary i jest to możliwe, choć raczej w rzadszych niż częstszych sytuacjach. Natomiast w większości sytuacji przyjaźń też ma służyć do tego, by się nie pożegnać.
Nie zwracamy już uwagi, że jeszcze kilka dni temu nie mogliśmy z kimś wytrzymać, a dzisiaj uważamy, że tylko tej osobie możemy się zwierzać, tęsknimy za nią i tylko ona nas świetnie zrozumie. Jak to możliwe, że po epizodzie zranień i zawodów, jesteśmy w stanie przejść bez żadnej urazy do relacji, która bez żadnych naruszeń i emocjonalnych trudności jest tak wyjątkowa w aspekcie przyjaźni?
Nie łudźmy się, to nie jest bez wpływu. Mechanizm zaprzeczania i idealizacji działa tu intensywnie.
Wiele osób w ten sposób próbuje podtrzymać relacje, aby nie stracić całkowicie kontaktu. To jest ich strategia na poradzenie sobie z rozstaniem. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że uczucie, które nadal czują do tego człowieka, nie znika, coś trzeba będzie w tej sytuacji z nim zrobić. Ukryć? Zaprzeczyć? Kontrolować, by druga osoba się z nikim nie związała? Zachęcać do powrotu i nieustannie powtarzać krąg powrotów i rozstań? Nie przepracowane rozstania obracają się przeciwko nam, wcześniej czy później.
Obok idealizacji mieszka dewaluacja
Efektem idealizacji jest bardzo często dewaluacja. Mówi się nawet, że im silniejsza idealizacja, tym silniejsza dewaluacja. Uczucia zmieniają się wtedy błyskawicznie. Czasem ten wybuch jest tak wielki, że z miłości nic nie zostaje, a paliwem napędowym jest wściekłość i nienawiść. Rozczarowanie ma moc wyzwolenia nas z trudnych miłości. Jednak jeśli długo zaprzeczaliśmy krzywdzie, idealizowaliśmy drugą osobę, siła uczuć może obrać inny kierunek. Czasem ta złość może przestraszyć i nas samych.
- Kiedy dotrze do nas, że druga osoba nas nie kocha…
- Gdy zdamy sobie sprawę, że ktoś ma kogoś innego…
- Kiedy zobaczymy realnie krzywdę, która dzieje się od dawna…
- Gdy dopuścimy do siebie informację, że ktoś prowadzi podwójne życie, albo nas zdradza…
- Gdy zorientujemy się, że on/a nas już nie pragnie…
Urażenie i ból mogą być w nas tak wielkie, że czujemy się oszukani. Mimo że wiele z tych rzeczy gdzieś tam widzieliśmy jednym okiem, ale jednak podejmowaliśmy spory wysiłek, aby na to nie spoglądać.
To trochę tak, jakby czar prysł, jakby wszystko się rozmyło. A siła tego, co runęło, przygniata nas maksymalnie.
Gdy po rozstaniu wszystko traci sens
Bardzo często po rozstaniu mamy poczucie, że nic nie ma sensu, że wszystko, co ważne i radosne, utraciliśmy. Nie wierzymy w to, że nadejdzie lepszy czas.
Prawda jednak jest taka, że utrata jest wpisana w nasze życie i boli zawsze. Boli tym bardziej, im tracimy coś ważniejszego i cennego dla nas. Im bardziej tracimy to bezpowrotnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że w toku życia niewiele mamy momentów, miejsc i relacji, w których możemy uczyć się bezradności, przeżywania smutku i zranienia, walczymy z tym, by się tych uczuć pozbyć. Jednak one są wpisane w życie. Od samego początku, już gdy się rodzimy, coś tracimy, coś się zmienia.
Mamy prawo przeżywać silne emocje i mamy prawo czuć beznadzieję, bezradność, osamotnienie, pogubienie i wiele innych trudnych emocji. To naturalne reakcje. One nas nie zabiją.
Kiedy się nasilają i czujemy, że nas obezwładniają, warto sięgnąć po pomoc.
Jednak bardzo ważne jest też, aby trudne wydarzenia mogły przypominać o tym, co naprawdę jest dla nas ważne, co dla nas się liczy. Mogą dotykać tych aspektów naszego serca, które było dawno zapomniane.
Przetrwać ten trudny czas
Odbudowanie życia po stracie wymaga czasu, wymaga cierpliwości i wymaga odpowiednich narzędzi i wsparcia, aby ten czas przetrwać, lepiej sobie z nim poradzić i ochronić się przed tymi szkodliwymi strategiami, które dokładają bólu.
Dlatego warto działać powoli, małymi krokami. Russ Harri napisał, że nadawanie życiu znaczenia powinno odbywać się powoli, jak murarz buduje mur z cegieł, kładzie ją jedna po drugiej, cegła po cegle. Najpierw pierwszą, potem drugą i dopiero kolejną. To samo dotyczy naszego życia po utracie. Nie staraj się pracować nad wszystkimi aspektami jednocześnie. To przepis na jeszcze większe przetłoczenie, zagubienie i chaos.
Antidotum to nie chwilowe odwrócenie uwagi, to nie szukanie sobie plastra na zranienie. To nie jest wpadanie w wir działań, które mają przekierować Twoją uwagę na inne aspekty, aby nie czuć bólu.
Antidotum to miejsce na Ciebie, na Twoje emocje, na mądre zarządzanie nimi, które wspierają Cię, a nie oddalają od samego siebie.
Im dłużej będziesz działać w ten sposób, aby odwrócić uwagę od tego, że związek się skończył, tak długo nie będziesz w stanie poradzić sobie po rozstaniu. Nawet jeśli pozornie Twoje życie idzie do przodu. Świata wewnętrznego nie oszukasz. To, co przytłumione, przygaszone, zakopane, znajdzie z czasem ujście.
Jak przetrwać bolesne rozstanie?
Zacznijmy od tego, że każdy z nas przeżywa rozstanie po swojemu i na swój sposób. Nie ma idealnego przejścia przez ten okres, a wiele faz i zachowań, które się po rozstaniu pojawiają, jest zbieżnych z tym, co dzieje się zgodnie z fazami żałoby.
Aby przetrwać ten trudny czas:
-
- Pozwól sobie na przeżycie trudnych emocji, nie blokuj ich.
- Traktuj siebie z czułością i życzliwością.
- Obserwuj, jakie strategie podejmujesz i czy one Ci służą.
- Szukaj innych strategii, by lepiej radzić sobie ze zranieniem.
- Wyłapuj krytyczne myśli i pracuj nad nimi.
- Wyłapuj schematy, które uruchamiają się w Tobie i bądź na nie uważna/y. Sprawdź, czy rozstanie nie uaktywniło jakiegoś innego rozstania, rozłąki, utraty z przeszłości, dlatego siła tych uczuć jest tak ogromna.
- Twórz listę rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność i korzystaj z nich. Regularnie pozwoli Ci to zadbać o regulację emocji, których w tym okresie będzie w Tobie bardzo dużo.
- Dbaj o siebie.
- Sięgaj po wsparcie, aby mieć bezpieczne miejsce, w którym będzie możliwość zajmowania się tym, co trudne dla Ciebie.
Jak poradzić sobie po rozstaniu?
Nie ważne, jak wielkie jest Twoje zranienie. Nie ma też znaczenia, jak dużo czasu minęło od rozstania. Jeśli tu jesteś i porusza Cię to, co piszę… może to moment, aby opatrzyć starą ranę. Bez względu na to, czy jest świeża, czy już od lat zmieniasz na automacie bandaże, udając, że jej nie ma.
Jeśli chcesz znaleźć antidotum na swoje zranienie, ból, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Zebrałam wszystkie najważniejsze narzędzia, które mogą Cię wesprzeć w tym procesie. Opowiadam o nich podczas webinaru „Jak poskładać się po rozstaniu?”.
Czego konkretnie się dowiesz?
- Od czego zacząć. Jeśli nie masz wiele czasu i siły, mam dla Ciebie przygotowane DWA najważniejsze narzędzia, którymi możesz się na początek wspierać.
- Znajdziesz też techniki do radzenia sobie z nawracającymi myślami.
- Omawiam zachowania zakazane po rozstaniu i jak przetrwać, gdy czujemy pokusę, aby złamać zakaz. 😉
- Znajdziesz też antidotum na to, gdy zbłądzisz i zaczniesz ponownie zadręczać się oceniającymi myślami.
- Przygotowałam też antidotum na tęsknotę i na iluzje, które są zdradliwe. Podpowiadają nam fantastyczne rzeczy, by tylko znaleźć argument do powrotu, kontaktu z ex, przez co narażają nas na zranienia.
- Znajdziesz tam też materiał o planie bezpieczeństwa oraz o operacji „kontakt przymusowy” – czyli co zrobić, gdy jesteś na detoxie, ale MUSISZ być w kontakcie z ex.
- Omawiam też sytuacje, kiedy rzeczywiście MUSISZ, a kiedy to argument Twojego umysłu, by odzyskać równowagę i zażyć tego kontaktu. Jak narkotyku, który ma na chwilę przynieść ulgę.
- I dużo więcej…
Bibliografia:
Harris „Zderzenie z rzeczywistością”
Viorst „Małżeństwo dla zaawansowanych”
Howatt „Pułapki samotności”
Riso „Jak mądrze kochać”
0 komentarzy