Kobieta Kastrujące Część 5 - A co jeśli nic się nie zmienia – czyli jak mężczyzna walczy o pozostanie w wygodnej roli w związku - artykuł Marity Woźny

A co jeśli nic się nie zmienia – czyli jak mężczyzna walczy o pozostanie w wygodnej roli w związku

Autor: Marita Woźny
Opublikowany:  5 kwietnia 2023
Data ostatniej aktualizacji:  29 marca 2024

Co jeśli ona odpuszcza, nie krytykuje, daje mu przestrzeń, ale nic się nie zmienia? On ma do niej i tak pretensje?
Albo on zaczyna brać odpowiedzialność, angażować się, a jej to nie do końca pasuje?

Jak wyjść z tego klinczu?

Pary będące w układzie „to ty się nie angażujesz i wszystko jest na mojej głowie - nie, to ty ciągle narzekasz i kontrolujesz wszystko” komplementarnie są dopasowane.

Jednak każdy z nich spojrzy na problemy w związku przez swój pryzmat i wykorzysta trudności drugiej osoby do tego, aby pozostać na swojej pozycji.

Jak wzajemnie mogą się dogadać, gdy wydaje się, że już podjęliśmy rękawice i czujemy, że ponosimy porażkę w tej walce o lepszy związek?

Z jakich schematów powinni wyjść, skoro przecież dopiero z jednych wyszliśmy? I jak inaczej zacząć ze sobą rozmawiać, aby przerwać to błędne koło?
O tym opowiem w tym artykule.

Blokady mężczyzn na drodze do zaangażowania

Jak już opisywałam w poprzednich artykułach z tej serii:

  1. „Kobieta kastrująca – wpływ dominacji na związek”,
  2. „Kobieta kastrująca, czy może ona się nie angażuje”,
  3. „Jak przejść z roli matki do roli partnerki w związku”,

każda z tych ról, zarówno jego, jak i jej, jest tak silnie związana ze schematami, że trudno ją porzucić.

W poprzednich materiałach pisałam o tym, co jest po jej stronie. W tym artykule chcę napisać, co on wnosi do relacji, jakie przekonania na bazie schematów opisanych w artykule „Dlaczego on się nie angażuje?” on przenosi do relacji i najważniejsze, jak oni mogą razem wyjść z tego błędnego koła.
Co konkretnie może zrobić on, a co ona.

Wpływają na to jego przekonania, którymi się posługuje, ale też sposób komunikacji. Zobaczmy to na konkretach.

„Ciągle tylko marudzisz i wiecznie mnie krytykujesz”

Zacznijmy od aspektu, który ma największy związek z kobietą kastrującą.

Gra, która odbywa się w tej relacji – ona nadmiernie biorąca wszystko na siebie, a on niezaangażowany, polega na tym, że każdy wyciąga swoje mocne argumenty. W tej sytuacji on mówi, że przecież ona go krytykuje i gdyby go nie krytykowała, to byłoby mu łatwiej.

Problem polega na tym, że czasem chodzi tak naprawdę tylko o to, aby nie poruszać tego tematu i mieć święty spokój, zamiast wziąć odpowiedzialność za daną kwestię.

To przerzucanie odpowiedzialnością, kto i co ma zmienić i co ja bym zmienił gdyby ona się zmieniła, jest tylko rozgrywką. Ma ona służyć do tego, aby tego problemu nie rozwiązać. Dlaczego? I jak bardzo świadome jest to działanie, pisałam w artykule „Dlaczego on się nie angażuje?”.

Jeśli więc ona wycofuje swoją krytyką, zostawia przestrzeń, stawia granice, to pojawia się przestrzeń dla niego na wzięcie odpowiedzialności.

Jednak z wielu względów tak się nie dzieje.

A przecież on o to tak walczył…
To naturalne, że ona w takiej sytuacji ma dość i ponownie się wścieka, bo wykonała swoją pracę nad tym, by radzić sobie z własną frustracją, a okazuje się, że nadal nic się nie zmienia.

Dlaczego?

„W moim domu był taki podział, ogólnie od wieków tak przecież jest”

To nie jest żaden argument. Czy jeśli w którymś z domów pojawiała się przemoc, to bycie przemocowym w rodzinie, którą tworzymy, jest usprawiedliwione?

Nie.

Nie tworzysz relacji ze swoją rodziną. Rozumiem lojalność rodzinną i trudność wyjścia ze schematów. Jednak to z tą konkretną osobą decydujesz się tworzyć związek, który jest nową relacją.

Zbudowanie tej relacji będzie możliwe tylko wtedy, gdy uznasz, że to, co było w domu, jest ważne, ale masz wybór – jakie wzorce i schematy chcesz zachować, a z których wolisz zrezygnować.

Najważniejsze pytania są takie:

  • „jak ty chcesz, aby było w twojej relacji”,
  • „co ty chcesz od związku”,

a dopiero potem rozmawianie o tym, czy to jest możliwe dla obu stron.

„Przecież ty siedzisz w domu”

Mężczyzna możesz czuć się traktowany niesprawiedliwie. Jednak, zamiast obarczać drugą osobę odpowiedzialnością, warto, aby zastanowił się, co tym komunikatem próbuje uzyskać, o co woła? Może też czuć zmęczenie, frustrację. Może będąc mężczyzną, wydaje Ci się, że druga osoba ma łatwiej, lepiej?

Być może, zamiast przerzucać się tym, kto ma gorzej, lepiej posłuchać, z czym ma problemy druga osoba, a dopiero potem opowiedzieć o swoich trudnościach?

Być może pełnicie różne role, może sytuacja życiowa wymusiła taki podział. Jednak należy go przedyskutować i wspólnie ustalić, gdzie jesteśmy i na co się decydujemy.

Zamiast rzucania oczekiwań, które mają mieć uzasadnienie w sytuacji, w której jesteście, jak i w pełnionych w tej sytuacji rolach – zacznij rozmawiać z drugą osobą o swoich potrzebach i o tym, co trudne, o tym gdzie oboje jesteście.

I na koniec, dzięki temu, że ktoś ogarnia dom i wszystko, co z nim związane, ktoś inny może tego nie robić i się rozwijać, realizować, pracować.
To bardzo często pomijany aspekt sytuacji, która jednocześnie bywa frustrujący.

Jeśli więc Wasze konflikty dotyczą tego, że ktoś się rozwija za mało, może warto sprawdzić, czy nasz rozwój uniemożliwił rozwój drugiej osobie.

„Tak się poświęcam, tyle pracuję”

Oczywiście zmęczenie pracą może być doskwierające i trudne. Zwłaszcza jeśli jedna osoba w relacji pracuje, a druga nie. Pełna odpowiedzialność za utrzymanie rodziny obciąża. Ważny jest kontekst życia, od kiedy to trwa i jak to wygląda.

Ważne jest też, na co para się umówiła i czy się umówiła. Często w role wchodzimy automatycznie, bez uzgodnień jak to będzie, co nas czeka, co może spotkać nas trudnego. Po czasie budzimy się w niewygodnym miejscu. Jednak bez względu na sytuację, to nie jest argument do walki i przerzucania się winą.

Ponadto fakt, że jestem gdzieś w pełni zaangażowany, nie oznacza, że zwalnia mnie to z obowiązku dbania o relację.

Są różne okresy tymczasowe, gdzie może nas być mniej. Jednak fakt, że pracuję, dużo pracuję, zarabiam, tylko ja utrzymuję rodzinę, jest tylko faktem, a nie argumentem.

Jeśli chcesz to wykorzystać jako argument, to jest to Twój kawałek związany z władzą i dominacją i z usprawiedliwieniem. A na koniec z niechęcią zauważenia tego, że ta praca przysłania relację. Krótko mówiąc, że jest Ci trudno w tej relacji być, angażować się, być obecnym i uważnym.

Kobieta Kastrujące Część 5 - A co jeśli nic się nie zmienia – czyli jak mężczyzna walczy o pozostanie w wygodnej roli w związku - para kłóci się w pomieszczeniu - artykuł Marity Woźny

„Mogłaś mi przypomnieć”

To bardzo częsta reakcja, ale też bardzo wygodna w wielu sytuacjach. Myślę, że najlepiej tę trudność opisze poniższy przykład Anety i Marka.

Jak wyjść ze schematów „on niezaangażowany, ona ciągle narzeka”

„Dlaczego ty nigdy nie możesz się zaangażować i podjąć decyzji sam”

Wyobraźmy sobie przykład Anety i Marka, którzy kłócą się o to, kto ma tę odpowiedzialność wziąć. Załóżmy więc, że widzą już swoje schematy, ale trudno im zrobić jakąś zmianę.

Okazuje się, że jak on chce tej przestrzeni, to ona mu jej nie daje. Kiedy ona daje mu tę przestrzeń, której on potrzebuje, to on… jej nie bierze.

Jak to się dzieje w praktyce?

Marek z Anetą idą na zakupy, lista zakupów została wcześniej przygotowana przez Anetę. Chodzą razem po sklepie, nagle Marek podchodzi do Anety i pokazuje jej wybrane chipsy. Pyta:

– które wziąć?
– obojętnie, które wolisz – odpowiada zamyślona Aneta
– ale ja nie wiem
– o rany, nawet nie możesz sam podjąć decyzji, jakie chipsy kupimy? Weź, które chcesz, mi obojętnie, ale najbardziej lubię paprykowe.

Marek podchodzi do półki, wkurzony, że o nic nie można jej zapytać i że ona robi problem. Nie zastanawiając się dłużej, bierze paprykowe chipsy z półki i odchodzi.

„Ale dlaczego to wybrałeś?”

Kilka dni później Marek poproszony przez Anetę o zrobienie zakupów, idzie z listą do sklepu. Wybiera wszystko zgodnie z listą, ale nie ma sernika z firmy, którą napisała Aneta.

Bierze więc inny, by wszystkie rzeczy z listy odhaczyć. Nie pyta już Anety, bo spodziewa się, że ta zdenerwuje się, że znowu sam nie może podjąć decyzji.
Dodatkowo podchodzi do półki z chipsami i wybiera swój ulubiony smak fromage.

Wraca do domu i dzieje się coś, czego on nie rozumie. Aneta, rozpakowując zakupy, krzyczy:

– Dlaczego wziąłeś ten ser, przecież napisałam Ci jaki
– Nie byłotego konkretnego, wziąłem inny – odpowiada z korytarza Marek
– To trzeba było zadzwonić, ten ser nie nadaje się na sernik – odpowiada rozzłoszczona Aneta
 A skąd ja to miałem wiedzieć, czy ja czytam Ci w myślach? Zadowolić Ciebie to graniczy z cudem – odpowiada prawie krzycząc Marek
– I jeszcze nie wziąłeś paprykowych chipsów? – narzeka Aneta
– Ostatnio jak byliśmy w sklepie, mówiłaś, że ci obojętnie. To może się zastanów – jak się Ciebie pytam, to źle, ale jak wybieram sam, to też jest źle! – komentuje zirytowany Marek
– Nic nie rozumiesz i przestań się wściekać, nawet uwagi nie można Ci zwrócić – odburknęła Aneta

Oboje spędzają resztę dnia w ciszy.

Jak kończy się ta gra?

Czy może być tak, że przy kolejnej sytuacji Aneta będzie marudzić, że on wybrał po swojemu i nie zapytał jej o zdanie? Ależ oczywiście. Na tym polega ta gra.

Podejmuj autonomiczne decyzje, kiedy mi pasuje.
Podejmuję autonomiczne decyzje, kiedy mi pasuje.

Dokładnie tak, jak czytasz. Ona chce, by on podejmował autonomiczne decyzje, ale kiedy to jej jest wygodnie. On chce podejmować autonomiczne decyzje, kiedy to jemu jest wygodnie.

Ale to nie może tak funkcjonować.

Nie da się podejmować autonomicznych decyzji, które zawsze albo w większości sytuacji będą się podobać i będą komfortowe dla drugiej osoby. Nie możemy też autonomicznie decydować tylko, kiedy nam się to podoba.

Aneta może zrobić awanturę, że on o niej nie myśli i nie wziął jej ulubionych chipsów. Odbierze to działanie jako opuszczające i zacznie wywierać presję na to, jak on ma działać.

On czuje się urażony i albo przestanie wybierać chipsy, albo zacznie ją ciągle pytać o zdanie, co będzie ją doprowadzało do szaleństwa.

Jakiś kompromis?

Nie zawsze kompromis jest możliwy. Przepychanki, które opisałam, będą się w naturalny sposób pojawiać w trakcie wychodzenia ze schematów. Nie ma takiej możliwości, aby przejść od razu do idealnego modelu nowego życia. Niestety, na obecny stan rzeczy para pracowała wiele lat – teraz zmiana i wprowadzenie nowych schematów zajmie nieco czasu.

Jeśli on podejmuje swoją decyzję, a ona czuje się przez nią skrzywdzona, muszą najpierw zauważyć, że wpadli znów w schemat.

To, co para może robić po uprzednim dostrzeżeniu i uznaniu, że każdy z nich wnosi jakieś schematy (w tym pomocne są poprzednie artykuły z tej serii i właśnie w takich momentach one się przydają). Mogą ustalić sobie hasło, które pomoże im przerwać tę pętlę.

Nie ważne, kto to zrobić, ważne by pierwsza zrobiła to osoba, które to rozpozna, co się między nimi dzieje. Może powiedzieć na przykład:

  • znowu tu jesteśmy,
  • to jest to, o czym czytaliśmy na Między Parami ;-),
  • pomidor, wpadamy w błędne koło,
  • czy cokolwiek innego.

To lepsze niż powtórka schematu, w którym to on jej zaczyna udowadniać, że ona go krytykuje, a ona mu zaczyna tłumaczyć, że on angażuje się tam, gdzie chce, a tam, gdzie by mógł, to go oczywiście nie ma.

Kobieta Kastrujące Część 5 - A co jeśli nic się nie zmienia – czyli jak mężczyzna walczy o pozostanie w wygodnej roli w związku - para kłóci się przy stole - artykuł Marity Woźny

Co w tej sytuacji należy zrobić?

Opisana wyżej sytuacja dotyczy błahej sprawy. Ale dokładnie ten sam schemat może dotyczyć wyboru wakacji, przygotowania posiłku dla dziecka, odrobienia z nim lekcji, czy też zadecydowania, co robimy w niedzielę.

Warto, aby każdy z nich miał poczucie, że w tej sytuacji coś może zrobić. Jednocześnie musi uznać, że to, co robił/a do tej pory, nie działało i nie ma sensu tego powtarzać.

Jak ona może wprowadzać zmianę?

Ona poza samodzielną pracą nad swoimi schematami, ich rozumieniem, zauważaniem, w jakim miejscu się uruchamiają, może też robić wiele rzeczy w trakcie, kiedy to się dzieje.

Może wspierać każde momenty jego autonomii. SZCZEGÓLNIE te, które nie są jej na rękę. Mówię o sytuacjach, kiedy to on wybiera coś, co jej nie do końca odpowiada, kiedy mówi, że chciałby coś inaczej, kiedy decyduje inaczej.

Nawet jeśli czasem najprościej na świecie byłoby zrobić tak, jak ona mówi. Inaczej mówiąc – pozwól, by sam doszedł do tego wniosku, ale potem nie wypominaj mu tego.

Aneta twierdzi jednak, że przecież ona to robi i przecież mówi mu, że może podjąć decyzję sam. Ale czy na pewno? Aneta w sklepie mówi do niego tak:

– Ile ty masz lat, że pytasz mnie, czy możesz sobie kupić te spodnie?

To jest pretensja i złość, wyrażona w sposób, który umniejsza drugą osobę.
Jak mogłaby to zakomunikować?

– Decyzja należy do Ciebie, jeśli pytasz mnie, czy mi się podobają to tak/nie. Jednak to Twój wybór.
– Trudno Ci podjąć decyzję co?
– Nie chce Ci nic sugerować, chcę, abyś był z tego zadowolony i sam wybrał

Pierwsze kroki mamy za sobą. Jednak to nie oznacza, że będzie tak kolorowo. Pojawi się wiele kłód pod nogami, które będą trudne do rozwiązania w tym procesie.

Co jeszcze może spotkać Anetę i Marka?

„Dlaczego tego nie dopilnowałaś?”

A teraz sprawdźmy sytuacje, w których to dzieje się odwrotnie. Mam na myśli wszystkie te sytuacje, gdzie ona daje mu przestrzeń, ale on zawodzi.

Kiedy przychodzi moment zmiany, w którym to ona wycofuje się z robienia rzeczy, za które była odpowiedzialna do tej pory w związku – jemu zaczyna być niewygodnie.

I trzeba to sobie szczerze powiedzieć, on będzie chciał do tej wygody wrócić. A na pewno będzie chciał pozbyć się poczucia winy z powodu tego, że czegoś nie dopilnował lub w czymś zawiódł.

  • zapomniałaś o szczepieniu, dlaczego mi nie przypomniałaś, to bym pojechał
  • to jeszcze trzeba jechać i zrobić zakupy, przecież zawsze ty robiłaś
  • super, wyszłaś sobie z domu do pracy i zostawiłaś mnie z dzieckiem, które jest nieprzygotowane do wyjścia, co z Ciebie za matka (mimo iż ona budziła go kilka razy, ale nie chciał wstać)

Przykro mi, jesteś ojcem, jesteś członkiem tej rodziny, jesteś też odpowiedzialny. Gdy zmieniają się reguły gry, robi się niewygodnie. Ale tylko tak można dojść do partnerstwa i dojrzałości w związku. Zacznij więc działać, zamiast oczekiwać, że ktoś zrobi to za Ciebie.

Być razem, czy się rozstać – moment sprawdzianu dla par

Problem polega na tym, że nie widzimy korzyści, które mamy ze schematów, dopóki ktoś nam tych korzyści nie odbierze. I wtedy w związku chwilowo może być gorzej, zamiast lepiej. Może to być też sprawdzian, do czego to nas zaprowadzi.

To tu jest ten kluczowy moment, kiedy możemy sprawdzić, czy ktoś bierze na siebie odpowiedzialność.

Nie chodzi o moment od razu po wprowadzeniu zmian, ta przejściowa burza potrwa jakiś czas. Jednak wtedy właśnie możesz ocenić, jaka tak naprawdę jest Twoja relacja i zobaczyć, co się w niej dzieje.

Będą osoby, które do upadłego będą walczyć o to, by ona nie narzekała, ale jednocześnie by brała wszystko na siebie.
Same nie będą chciały wziąć odpowiedzialności.

To wiele mówi o związku, ale jest jasną informacją dla nas. Nie ma sensu się w to angażować, bo mimo naszej zmiany, nic w relacji się nie zmienia.

Może być jednak tak, że chwilowe burze trwają, ale widać to przebłyski zmian, brania odpowiedzialności, szarpania się o to, by ją nie wziąć, ale ostatecznie zaczyna się coś przełamywać.

To informacja, że jeśli sami mamy jeszcze siłę, możemy podjąć walkę i sprawdzić, czy pełna zmiana i ułożenie się wzajemnie w tej relacji będzie możliwe.

Czy ta przejściowa burza jest konieczna i ile potrwa?

Tak, jest konieczna. Bez tego zmiana nie jest możliwa. A długość jej trwania zależy od tego, jak głęboko zakorzenione były te schematy i jak szybko uda nam się z nich wyjść.

Nikt w związku nie reaguje euforią:

„Kochanie jak to wspaniale, że przestajesz robić, to co mi nie służy, ale się do tego przyzwyczaiłam. Dziękuję Ci za Twoje granice, od teraz będę je szanować i z pokorą znosić, wezmę odpowiedzialność, zaangażuję się i nie będę z tym walczyć”.

Nie, to odbywa się inaczej.

Marek oskarża Anetę, że ta wieczorami nie motywuje go do wyjścia na siłownie, tylko proponuje mu dalsze oglądanie wspólnego serialu na Netflixie, który już go bardzo wciągnął i ciężko mu z niego zrezygnować.

Aneta już przepełniona tymi walkami, ma dosyć wszystkiego i wyrzuca mu:

– Masz swój rozum? Chyba sam możesz podjąć decyzję?
– No tak, ale jesteśmy razem w związku, a dobrzy partnerzy się motywują wzajemnie do rozwoju – Marek uderza tak, aby wywołać poczucie winy u Anety.

Jeśli trafił w jej schemat, ona reaguje na tą wypowiedź i ma wewnętrzny konflikt – no bo przecież zależy jej na dobrym związku, a skoro on wtedy jej zarzuca, że nie jest mu dobrze, to może jednak ona robi coś złego?

Zamiast trzymać się więc swojej pierwotnej wersji i trzymać granic atakuje go, próbując wydobyć się z poczucia winy:

– Wiecznie Ci za mało, to może ja następnym razem za Ciebie pójdę na siłownie? Ja tam pójdę, a ty będziesz miał sześciopak, tak?

Może też zareagować bardziej wejściem w rolę ofiary:

– Zawsze robię coś nie tak, a jak zacznę Cię motywować, to mi wypominasz, że pewnie mi się nie podobasz i że nie buduję twojego poczucia własnej wartości, Ciągle coś robię nie tak, ciągle coś Ci się nie podoba.

Dojrzała reakcja na jego opór

Aneta, która nie wpadłaby w schemat bycia niewystarczającą, odpowiedziałaby coś, co ją odgrodzi od wzięcia na siebie odpowiedzialności za jego wybory.

– Nie oczekuj ode mnie, że wezmę odpowiedzialność za Twoje wybory – powiedziałaby spokojnie Aneta
– To Tobie jest ciężko ruszyć tyłek i zrobić coś, na czym Ci zależy – mogłaby rzec roześmianym głosem Aneta
– Pójdziesz na trening spoko, nie pójdziesz też spoko. Twój wybór, ja Cię akceptuję takim, jaki jesteś – powiedziałaby zrównoważonym tonem Aneta
– Złości mnie, że to ja mam robić coś w sprawie Twoich treningów, nie zgadzam się na to – postawiłaby granicę Aneta

W skrócie, kiedy on wymaga od niej kontroli, której sam nie umie wdrożyć, ona może spokojnie reagować.
Może to robić tylko wtedy, gdy nie bierze tego komunikatu jako informacji o sobie, tylko o nim.

Jej reakcja jak widzisz, nie musi być idealna i wymuskana.
Może być poprawna, wystarczająco dobra, by podzielić się emocjami, oddać odpowiedzialność i postawić granicę.

A co z ważniejszymi rzeczami?

Może powiesz no dobrze, a co z ważniejszymi rzeczami?
Co wtedy, gdy on spóźnia się do placówki z dzieckiem, nie opłaci rachunków na czas, nie pamięta o zajęciach dodatkowych dziecka itd.

Dokładnie tak samo, jak opisałam wyżej, ale im poważniejszych aspektów to dotyczy, tym bardziej może być potrzebna pomoc specjalisty, aby rozeznać się w tych zawiłościach.

„Ale to nie działa”

Robisz tak, ale to nie działa? Są dwie opcje. Albo jednak nie robicie tak, jak jest to opisane i wpadacie ciągle w te samy pułapki. Warto wtedy zdefiniować, po czym poznasz, że zmiana następuje. Może się okazać, że oczekiwania są nierealne, albo interwencje nie w tym miejscu, w którym byłaby potrzebna dla zmiany, jakiej Ty potrzebujesz.

Masz jakieś oczekiwanie, że działałby to wtedy gdy…
i tutaj dokończ swoje zdanie. Trzeba ocenić czy to jest możliwe.

Bo być może pojawiają się w Tobie takie zdania:

  • Nie musiałabym tego wszystkiego robić
  • On już by się zaangażował
  • Ciągle wpadamy w to samo itd.

Chcę Cię uspokoić. To trwa. Ile czasu uczyliście się być w starym schemacie? Na nowe potrzeba czasu. Dodatkowo rozmawianie o tym, co wam się uruchamia i co dzieje się między Wami, nie opiera się tylko na zmianie komunikaty, w trakcie jak jest trudno.

Potrzebne są również rozmowy pomiędzy. Wiele rozmów o tym, gdzie jesteśmy, w jakim miejscu. Przegadywanie ciągle podobnych spraw i rozumienie ich lepiej i szerzej.

Im więcej trudnych momentów, tym więcej okazji do poznawania siebie i czułych punktów, które się uruchamiają, które wzajemnie sobie włączamy.

Udowadnianie jego niezaangażowania, bierności, niezdecydowania, czy też jej narzekań, krytyki i pretensji nie powinno odbywać się w trakcie konfliktu. Wtedy próbujemy przetrwać i nie zaognić konfliktu jeszcze bardziej.

Jak wzmacniać dobre momenty, nawet jak ich jest niewiele

Jeśli podejmiesz próbę rozmowy w trakcie, jest to skazane na porażkę.
Miejsce na rozmowę o tym, co się zadziało, jest później. Kiedy jest spokojnie i czujemy, że to dobry moment, aby powiedzieć coś od serca.

Możesz do tego wykorzystać metodę, w której w pierwszej kolejności mówisz, co dobrego dzieje się teraz, jak ważny jest to moment (wzmacniasz ten moment jednocześnie).

Mówisz na przykład:

„Bardzo lubię, kiedy przejmujesz inicjatywę, ważne dla mnie jest to, że wróciłeś na moment do domu, aby dokończyć rozmowę, poczułam się ważna, gdy siedziałeś przy posiłku do końca, aż zjem, a praca mogła poczekać”.

Chodzi o to, aby wyłapywać dobre momenty, zauważać je i komunikować. Rozumiem, że tych trudnych może być nadal dużo więcej.
Jednak ciągłe rozmawianie o trudach bez uważności na to, co jest dobre, może spowolnić proces zmian.

Jeśli poczujesz, że jest przestrzeń, możesz powiedzieć o swoich emocjach i wyrazić potrzeby:
„Trudne to dla mnie jest, gdy robisz inaczej, byłoby dla mnie pomocne, gdybyśmy dbali o to, aby było więcej takich momentów między nami, jak ten teraz”.

Kobieta Kastrujące Część 5 - A co jeśli nic się nie zmienia – czyli jak mężczyzna walczy o pozostanie w wygodnej roli w związku - para kłóci się na kanapie w pokoju - artykuł Marity Woźny

Co on powinien zmienić, słysząc „Ale weź się zaangażuj”

Kiedy więc ona pyta, co chcesz zjeść, co kupić na prezent, co zrobicie w takiej lub w innej sytuacji — określ się i wyraź swoje zdanie.

Nie masz zdania? Albo jest Ci to obojętne?
Sprawdź, do której opcji Ci bliżej i wyraź to.

Kiedy ona mówi wprost, ale ja chcę, abyś podjął decyzję, to oznacza, że nie chce odpowiedzi: „ufam Ci, zrób, jak chcesz”.

To znaczy, że być może wcale o odpowiedź nie chodzi, tylko o to Twoje zaangażowanie, które ma się wyrażać w jakimś działaniu, wyrażeniu zdania, zajęciu jakiegoś stanowiska itd.

Przychodzi Ci do głowy argument: „ale skąd ja to mam wiedzieć, przecież powinna powiedzieć jasno, co oczekuje”. Świetnie by było. Jednak nie zawsze jesteśmy świadomi naszych ukrytych potrzeb, a w związku możemy je odkrywać wspólnie.

Poza tym wejście w ten argument to w tej sytuacji mechanizm obronny, aby nie zajmować się sobą.

Możesz więc w tym miejscu się okopać w kolejnym oporze, że to ona znów coś powinna, a potem zmierzyć się z jej krytyką i narzekaniem, że znowu czegoś nie robisz, albo wypróbować tego, co proponuję.
„A co jeśli ja naprawdę nie wiem?”

A co jak naprawdę nie mam zdania? Możesz to wyrazić, ale wiedząc, jak sytuacja u Was wygląda, zapytaj partnerkę, czego by potrzebowała. Okaż jakiekolwiek zaangażowanie. Możesz powiedzieć na przykład:
– Nie mam zdania, jest mi to obojętne, ale jak potrzebujesz jakiejś mojej pomocy to jestem

Na co ona może odpowiedzieć:
– Dlaczego to ja zawsze mam decydować, ja też nie wiem

Co może zrobić on? Wykazać jakąkolwiek inicjatywę mówiąc na przykład

– Ok to może zastanowimy się nad tym razem, pomyślimy razem, wypiszemy za i przeciw razem, przegadamy to razem.

Rozumiesz?

Ona chce to zrobić RAZEM.
Nie sama.

Nie zawsze chodzi o to, abyś miał konkretne zdanie na jakiś temat.
Czasem chodzi o to, abyś był.

To już jest obecność, a jakże niedoceniana. Obecność jest zaangażowaniem.

„Ale ja nic nie robię”

Może powiesz – ale wtedy i tak nic nie robię, to po co mam w tym uczestniczyć, tracić czas, jak mogę zrobić coś pożyteczniejszego?

Jeśli czujesz, że bycie obecnym dla drugiej osoby jest stratą czasu, to chyba czas wrócić do przekonań i własnych schematów. Zastanawiam się, jak do tego doszło, że podważasz ważność obecności? Może to w Twoim życiu kogoś zabrakło?

I teraz uznanie, że ta obecność jest ważna to jakby otworzenie puszki pandory z własnymi emocjami, które wiążą się z tą stratą?

Zostawiam do przemyślenia.

Obecność lekiem na zranienie

Jeśli z jakiegoś powodu nie wiesz, to chcę Cię poinformować – obecność to bardzo ważna rzecz, która nazywa się WIĘŹ.
Swoją obecnością pokazujesz, że jesteś dostępny.

Ona czuje Twoją obecność, ma poczucie, że „rezygnujesz” właśnie z tych „ważnych” działań, aby dać jej wsparcie, albo zwyczajnie zrobić coś razem z nią.

Ona nie musi czuć, że dźwiga coś tylko na swoich barkach. Czuje, że jest dla Ciebie ważna. Tak tworzy się więź, która jest spoiwem relacji.

Możesz to potraktować jak uwalniającą informację, że tak właściwie ona nie zawsze oczekuje od Ciebie jakichś cudów. Czasem oczekuje tylko bycia przy niej.
Eureka!

Proste? Proste.

Im więcej tego typu prostych działań pojawi się w Waszej relacji, tym mniej będzie pojawiało się problemów i kłótni pod tytułem
– Kiedy naprawisz tę suszarkę?
– Nie wiem, teraz nie mam czasu.
– Ale proszę Cię już od kilku miesięcy!
– No wiem, ale mówię Ci, że jak będę miał czas, widocznie go nie miałem.

To nie jest przykład konfliktu, którego nie da się rozwiązać. W dobrym zaangażowanym po obu stronach związku tego typu problemy albo nie istnieją, albo nie mają aż takiego znaczenia, bo obie strony mogą coś odpuszczać.

W związku, w którym jest kryzys, takie sytuacje są tylko objawem.

Ona się wkurza, że on tego nie robi, robi więc sama, on się uczy, że nie musi, bo ona to ogarnie i kręcimy się wokół tego samego.

W związku, w którym partnerzy budują więź, ona może przeżyć bez naprawionej suszarki i poczekać, rozumiejąc, że on jest w jakimś trudnym momencie.

On może mimo trudnej sytuacji znaleźć tę chwilę na naprawę, albo rozwiązują tę trudność kupnem nowej. Proste rzeczy nie służą do dowalania sobie wzajemnie.

Czy sama zmiana komunikacji wystarczy?

Jak widzisz, układy par, w który on się nie angażuje, a ona narzeka, nie są aż tak proste do rozwiązania.

Dlaczego?

Bo zazwyczaj są wielowarstwowe. Nie da się nad każdym z aspektów pracować jednocześnie. Dodatkowo to proces, który wymaga czasu.

Aby coś zmienić, potrzebują zmienić się schematy i potrzeba zmienić komunikację. Od czego zaczniesz – nie ma znaczenia. I tak przyjdzie moment, w którym trzeba będzie zmierzyć się z jedną i drugą rzeczą.

Zacznij od tego, na co masz najwięcej zasobów.

Sięgnij po wsparcie – dołącz do newslettera Między Parami i pobierz bezpłatny poradnik „Sztuka rozmowy z partnerem”

Jeśli podobał Ci się ten artykuł, podziel się nim z innymi. Dziękuję 🙂
Marita Wozny - Blog Miedzy Parami
Nazywam się Marita Woźny. Jestem psychologiem i psychoterapeutą. 
Od kilkunastu lat prowadzę psychoterapię i pomagam parom w moim gabinecie we Wrocławiu. Wiedza, którą dzielę się w moich artykułach na blogu, jest oparta na skutecznej praktyce, która realnie pomogła setkom moim pacjentów. 
Jestem również autorką już ponad 40 kursów, ebooków i webinarów, które w ciągu ostatnich czterech lat pomogły skutecznie tysiącom moich Klientów, mającym problemy w związkach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Visit our FacebookVisit our InstagramVisit our YouTube channel
Copyright © 2016-2024 Między Parami sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone!
envelope linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram