5 zasad w związku, o których warto pamiętać po narodzinach dziecka
Pojawienie się na świecie dziecka jest dla pary prawdziwą rewolucją. Poczucie szczęścia związanego z narodzinami miesza się w głowie ze strachem i niepewnością. Jako świeżo upieczeni rodzice, nawet jeśli przygotowywaliśmy się wcześniej czytając książki i słuchając porad innych – mamy przed sobą wiele wyzwań. Jednak choć maluch przez pewien czas z pewnością będzie grał w domu pierwsze skrzypce, jako para powinniśmy pamiętać o pewnych zasadach, by utrzymać więź i dobre relacje.
Co zmienia dziecko w relacji?
Wyobrażenia związane z tym, jak to będzie, gdy mały człowiek zamieszka w naszym świecie, zawsze różnią się trochę od faktów, które przynosi nowa codzienność. Trudno bazować na tym, jak wygląda rodzicielstwo znane nam z opowieści znajomych czy też twórców poradników.
Każde dziecko jest nieco inne i im mniej zakładamy, jak to będzie u nas – tym mniej rozczarowań nas czeka. Tak pokazuje mi doświadczenie z własnego macierzyństwa oraz szeregu trudności, o których opowiadali mi inni rodzice w gabinecie terapeutycznym. I nawet nie chodzi tu o myślenie na temat tego, jak zachowa się nasze dziecko…
Zmienia się przede wszystkim to, że przestajemy mieć kontrolę nad swoją codziennością. I o ile kontrola sama w sobie jest czymś dobrym, o tyle skupianie się na tym, czy jest, czy jej nie ma – może niszczyć codzienność.
A narodziny dziecka są nie tylko wprowadzeniem do relacji nowej osóbki. Poza maluchem i jego potrzebami pojawiają się zmiany w ciele kobiety i jej całym wewnętrznym świecie, o czym bardziej szczegółowo mogliście posłuchać tutaj. Ponadto – o czym zapomina się chyba najczęściej – wątpliwości i zmiany w mężczyznach, którzy często mają trudność w odnalezieniu się w roli ojca oraz odkryciu, jak powinni się zachowywać w nowej roli.
Brak czasu, frustracje i pretensje
Gdy para jest tylko we dwoje – często może na siebie liczyć w wielu spontanicznych i niedostrzegalnych sytuacjach życia codziennego. Wieczorna rozmowa, wspólne pasje, robienie porządku w mieszkaniu, urodziny znajomego, oglądanie serialu… wszystko mogliście robić razem i organizować tak, by się tym cieszyć. Mogliście nadawać sobie wzajemnie najwyższy priorytet. Pytać o zdanie w każdej kwestii i decydować w wolności o tym, na co poświęcicie swój czas.
Wraz z pojawieniem się dziecka na to wszystko nałożona została nakładka w postaci odpowiedzialności za nowe życie. Teoretycznie – wiedzieliście, że tak będzie. Praktyka, gdy dziecko już jest, przyniesie jednak z pewnością wiele momentów, w których dotkliwie przekonacie się, że wcale wam się to nie podoba.
Nawet jeśli mamy poczucie, że chcemy być dobrymi rodzicami i nawet staramy się odciążyć drugą połówkę – trudne chwile i tak przyjdą. Gdy uznamy, że nasza wytrzymałość ma granice i kryzysy i tak będą nam towarzyszyć, łatwiej będzie uniknąć pretensji w stylu:
- „nie było cię”
- „nie mieliśmy dla siebie czasu”
- „byłam totalnie sama z tym wszystkim”
- „musiałem zadbać o pieniądze na to wszystko”
Tradycyjny podział ról sugerował, że narodziny dziecka wymuszają w pewien sposób podział życia rodziców na odrębne działki. Kobieta zajmowała się domem i wychowaniem, a mężczyzna pracą i bezpieczeństwem finansowym.
W tym wszystkim brakowało momentu, w którym para mogła spotkać się tylko we dwoje, porozmawiać i podzielić się swoimi rozterkami i radościami. Czasami w konsekwencji dochodziło do zderzenia dwóch samotnych światów, w którym każde z rodziców w swoim mniemaniu robi co może, by było jak najlepiej. Wspólną codzienność zaczynał często dzielić mur pretensji nie do przebicia. Pretensji podsycanych ciągłym niedosytem wsparcia drugiej osoby, poczuciem krzywdy i wizją, że druga strona nic nie robi, by coś zmienić… I by mogło mi być lepiej.
Ten tradycyjny podział występuje często i dzisiaj. Partnerzy tracą siebie nawzajem – czasami z dobrych pobudek, nie chcąc wchodzić w drogę i obarczać się problemami.
5 zasad wspierających rodziców w pozostaniu dobrym związkiem
Bycie mamą i tatą wcale nie zwalnia nas z bycia dla siebie partnerami w codziennym życiu. Dziecko nie jest wyłącznikiem, który sprawia, że wszystko inne nieruchomieje do czasu, gdy ono będzie mogło sobie samo poradzić. To, że jego potrzeby są priorytetem, nie oznacza, że mamy się dla niego poświęcać. Bez robienia ofiary ze swojego życia na rzecz dobrostanu maleństwa – też możemy sprostać dobremu rodzicielstwu. A nawet będzie nam łatwiej.
Zasada 1 – Zdrowy podział obowiązków
Zdrowy podział to taki, w którym nie zrzucamy na siebie konkretnych, odrębnych działek. Zamiast tego każde z nas w swoim planie dnia lub tygodnia rezerwuje czas na zadania związane stricte z opieką nad dzieckiem.
Jeśli nawet jest tak, że jedno z was pracuje, a drugie zostało w domu i jego głównym zadaniem jest otoczenie opieką maleństwa, to raz na jakiś czas, niech rodzic chodzący do pracy zajmie się dzieckiem. To niezwykle istotne, aby ten podział następował. Amerykańskie badania pokazały, że mężczyźni, którzy są bardzo zaangażowani w pomoc swojej partnerce przy dziecku, ale też przy zwykłych codziennych obowiązkach wcale nie zwiększa to ich jakości zadowolenia z relacji. Ale! Ich partnerki czują większą satysfakcję.
Badania skupione były na podziale, w którym to mama zostaje w domu, bo jest tak częściej. Pamiętajmy jednak, że osoba, która wybrała zarabianie – nigdy nie spędza w pracy całego swojego czasu. Życie zawodowe ma to do siebie, że mamy nad nim większą kontrolę. Znamy zakres swoich obowiązków i zakres czasu, w którym może nas atakować. Nawet, jeśli pracujemy na pełnych obrotach – zwykle możemy wziąć urlop lub choćby mamy wolne weekendy. Dodatkowo: wybraliśmy dziedzinę, w której pracujemy, a gdy nas zmęczy – jesteśmy w stanie ją zmienić na zupełnie inną. Rynek pracy daje takie możliwości.
Dziecko jest natomiast dane wam raz na dość długi okres życia. Dzielenie się obowiązkami związanymi zarówno z wychowywaniem, jak i porządkiem w domu – daje wymierne korzyści. Kiedy rodzic zajmuje się synem lub córką, to zajmuje się właściwie swoją relacją z dzieckiem. Ma szansę nawiązać niezwykłą i niepowtarzalną więź towarzyszącą temu nowemu człowiekowi przez całe życie. Bez aktywności i wspólnie spędzanego czasu nie byłoby to możliwe.
Zasada 2 – Mówienie o swoich potrzebach wprost
Czasami łatwiej jest zamknąć się w sobie i po prostu przeżywać własne cierpienie. W głowie pojawiają się wtedy rozmaite negatywne emocje, a czasami też porównania do osób znanych z życia, seriali czy powieści. Wydaje nam się, że druga połówka powinna zwyczajnie wiedzieć, czego nam potrzeba. Trudno nam zrozumieć, że wszystkie te:
- „domyśl się”
- „jeśli muszę mu to powiedzieć to już nie jest to samo”
- „sama powinna to wiedzieć”
sprawiają, że ludzie kierując się swoim żalem i często urażeniem pogłębiają jeszcze bardziej oddalenie się od siebie. A czasami wystarczy powiedzieć. I jeśli kilka razy powtórzymy, jak bardzo jest coś dla nas ważne – druga połówka nauczy się tego o nas szybciej, niż gdy będziemy krzyczeć, wypominać i awanturować się.
Mam takie wrażenie, że wielu z nas trudno jest wyrażać swoje potrzeby, bo chcemy w wielu sytuacjach być samowystarczalni. Rolą bycia w związku jest jednak rozszerzenie tego na drugą osobę. Niewyobrażalne wręcz jest to, jak zbliża umiejętność szczerego powiedzenia partnerowi:
- „pomóż mi”
- „wykąp ją”
- „dzisiaj ty ją nakarm”
- „boję się ją przewijać, naucz mnie”
Dzieląc się swoimi słabościami i potrzebami – odsłaniamy się przed drugim człowiekiem. Gdy mimo to zostaje on przy nas – wzrasta zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
Ważne jest więc bycie uważnym na to, co dzieje się z nami w różnych sytuacjach. Gdy zdarzy się, że wybuchniesz i emocje wezmą nad tobą górę – postaraj się czasem zatrzymać i pomyśl: Dlaczego ta awantura jest dla mnie tak ważna? Co kryje się pod spodem? Jaki lęk sprawia, że nie mogę odpuścić? Co się stanie jeśli odpuszczę? Co przegram? Co zyskam, jeśli odpuszczę i powiem stop?
Te pytania zadawane samemu sobie wiele razy uratowały relację przed klęską.
Zasada 3 – Zorganizowanie czasu wyłącznie dla siebie nawzajem
Wiem, że o tym czasie razem mówi się ciągle. Wiele par przekłada jednak w nieskończoność moment, w którym zechcą sobie na to pozwolić. Uważają, że nie ma jak, bo przecież jest dziecko i ono potrzebuje obecności rodziców.
Myślę, że na pewno jest pewnego rodzaju ograniczenie, nie można wszystkiego robić tak, jak do tej pory. Jednak to nie jest tak, że nie ma już żadnych możliwości. Są, tylko że trzeba chcieć ich poszukać. Czas dla siebie można wygospodarować nawet w domu, gdy dziecko zasypia lub gdy ktoś przyjdzie w odwiedziny. Bliski przyjaciel lub choćby dziadkowie – mogą czasem dać wam chwilę wytchnienia.
Czasem kobiety, które mają silne poczucie powinności względem dziecka bardzo nie chcą, aby zostawiać je z innymi opiekunami. Uwierz, nic nie stanie się twojemu dziecku, jeśli ty wyjdziesz z domu i zadbasz o siebie, albo pójdziesz w środku dnia na kawę ze swoim mężem. Prowadząc warsztaty dla mam, które mają takie maleństwa bardzo dużo słyszę o tych powinnościach. Jednak piękny jest ten moment, kiedy te kobiety zaczynają mówić o tym, że zrobiły coś dla siebie. I dla odmiany mówią o tym z dumą, a nie jak na początku z poczuciem winy.
Zasada 4 – Wioska wsparcia
Aby móc zrobić to wszystko powyższe czasami potrzebujemy wsparcia innych. Niekiedy komplikacje poporodowe są tak duże i często, że bez tego wsparcia nie ma możliwości zadbania o siebie. Owszem, czasem nie ma na miejscu rodziców, czy teściów, ale nie jest tak, że nie ma wokół ludzi. A jeśli rzeczywiście stoicie przed taką sytuacją, że nie ma nikogo, to albo nie bierzecie osób, które są w waszym otoczeniu pod uwagę z różnych względów:
- „bo nie wypada”
- „bo nie można tak”
- „bo co sobie pomyślą”
- „bo będą czuć się wykorzystani”
- „bo głupio jest prosić o pomoc”
- „bo aż się tak nie znamy”
Jeśli to ostatnie jest najbardziej prawdziwe, to może da się coś zrobić, aby poznać te inne osoby, wyjść z kimś, poszukać grupy innych mam, innych rodziców, innych ludzi, którzy są życzliwi.
Zasada 5 – Szacunek i empatia
To chyba najważniejsza rzecz z tych wszystkich. Bez niej żadna z rzeczy wyżej nie ma sensu, bo co z tego, że spędzimy ze sobą czas, jeśli będziemy dla siebie niemili, złośliwi?
Co z tego, jeśli poznamy innych, kiedy będziemy się tylko przy nich kłócić? Co z tego, że ktoś nam pomoże, kiedy nie będziemy mieli ochotę wychodzić nigdzie razem?
Najważniejsze to zadbania o wizerunek naszej drugiej połówki w naszych oczach. I działa to w dwie strony.
Z jednej strony ja dbam, aby mój partner widział mnie życzliwie, czyli staram się, aby go nie poniżać, upokarzać, by być empatyczną i wychodzić do niego z szacunkiem.
Z drugiej strony mój partner również może o to dbać np. w swojej głowie, czyli kiedy zadzieją się rzeczy, z którymi jest mu trudno może niekoniecznie musi nadawać mojemu zachowaniu jakieś znaczenie. To znaczy nie musi mnie oceniać i opowiadać w swojej głowie historii na mój temat, że zrobiłam to specjalnie, nie wzięłam go pod uwagę, nie pomyślałam o nim, nie zapytałam go o zdanie.
Po pierwsze możemy się uczyć przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest bez automatycznego oceniania wszystkiego, bo w naszym społeczeństwie jest tego aż nadmiar, a po drugie możemy o tym rozmawiać, na zasadzie co u mnie w związku z tym co się zadziało, co u Ciebie w związku z tym co się zadziało.
Aby to wszystko działało potrzebna jest dobra wola współpraca i chęć pracy nad relacją z dwóch stron. I to nawet wtedy, gdy jeszcze wszystko wydaje się być dobrze, a pojawiają się tylko drobne zgrzyty. W przeciwnym razie w pewnym momencie trudno będzie się gdzieś spotkać.
Podsumowanie
Aby wasz związek mógł przetrwać rodzicielstwo i wciąż żyć własnym życiem, odrębnym od istnienia malucha, który i tak z pewnością wiele namiesza – trzymajcie się zasad. W skrócie chodzi o to, by:
- Dzielić między sobą nowe obowiązki – te związane z dzieckiem – rodzicielstwo jest jednym z wielu projektów w waszym życiu, ale takim, który jest wasz WSPÓLNY, więc pracujcie nad nim razem!
- Gdy coś się wam nie podoba – komunikujcie i starajcie się, by partner nie musiał zgadywać – zagadki, gdy sen jest ograniczony, nie są zwykle dobrą zabawą, szczególnie gdy błędna odpowiedź niesie za sobą fochy i histerie.
- Spędzajcie czas razem jako para, zapominając na chwilę o tym, że jesteście rodzicami – natura na szczęście wyposażyła dziecko w zdolność wzywania was wtedy, gdy jesteście potrzebni – w przerwie możecie dać sobie trochę bliskości.
- Szukajcie wsparcia na zewnątrz, bo choć jesteście najważniejsi dla swojego maleństwa, to jednak potrzebuje ono poznawać świat, a na świecie są też inni ludzie, którzy mogą dodatkowo pomóc wam w utrzymaniu dobrych relacji i wzięciu oddechu od rodzicielskich trosk raz na jakiś czas.
- Zawsze szanujcie się nawzajem i próbujcie zrozumieć drugą stronę nawet wtedy, gdy to trudne.
Mam nadzieję, że wprowadzenie powyższych zasad pomoże wam zachować i rozwinąć miłość, która was połączyła. A jeśli macie jakieś swoje pomysły na pracowanie nad relacjami, gdy w domu pojawia się maluch – piszcie.